Często na różnych produktach spożywczych możemy znaleźć takie oznakowanie. Literka E, a później liczby w zakresie do 1500. Ale co one tak naprawdę oznaczają? Czy wszystkie są szkodliwe? Czy wszystkie warto omijać?
Większość z substancji oznakowanych literką E niestety są szkodliwe. Warto jednak zauważyć, że nie wszystkie. Niekiedy są to zwykłe roślinne barwniki czy nieszkodliwe substancje, które w małych ilościach są bezpieczne. E101 do E199 to barwniki, które poprawiają wygląd potraw. Znajdują się prawie wszędzie. Soki, parówki, lody. Tak jak wcześniej pisałem są bezpieczne w małych ilościach.
Nie wszystkie naturalne barwniki są nieszkodliwe. E174 i E175 to srebro i złoto,
które dozwolone są tylko do dekoracji cukierków, czekoladek, pralinek
czy likierów. Odradza się ich częste stosowanie. Srebro może odkładać
się w tkankach, a do zatrucia wystarczy zaledwie kilka gramów. Wydziela
się bardzo powoli z moczem. Z kolei złoto może prowadzić do zaburzeń w
obrazie krwi.
Czasami naukowcy nie są pewni wszystkich substancji, dlatego na wszelki wypadek ich się nie stosuje. Są to m.in
E161b (luteina), E160b (annato, biksyna, norbiksyna).
E od 200 do 299 to konserwanty. Ich
zadaniem jest ochrona żywności przed rozwojem pleśni, grzybów czy
bakterii chorobotwórczych. Wszystkie otrzymuje się syntetycznie. Na
większość z nich powinni uważać alergicy. Dzięki nim żywność ma dłuższą
przydatność do spożycia. Do najpopularniejszych konserwantów należą benzoesan sodu (E 211), a także azotany i azotyny (E 249, E250, E251, 252), np. dodawane do wędlin.
Tak na koniec parę słów ode mnie. Zawsze warto uważać na to co jemy i jak jemy. Może czasami warto zapłacić trochę więcej i zjeść parówkę z 90% mięsa niż z 45% . Jeżeli chcecie poczytać o tym trochę więcej to zapraszam do źródła mojego wpisu: KLIK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz